Jaka jest zmora dzisiejszych singielek?
Właśnie żony, narzeczone i dziewczyny chłopaków/mężczyzn,
którzy nam się podobają. A dlaczego? Zaraz Was uświadomię na
podstawie ostatnich, własnych doświadczeń. Kilka dni temu poznałam
świetnego faceta w jednym z poznańskich sklepów. To,że staliśmy
w kolejce między mięsiwem, kiełbasami i wędlinami powinno mnie
już lekko uczulić;-) Bo tam też zaczęła się nasza „przypadkowa
rozmowa”. No i od słowa do słowa podałam swój numer telefonu.
Ponieważ to był akurat weekend więc przez prawie dwa dni nastąpiła
lawinowa wymiana sms'ów, która skończyła się umówieniem na
spotkanie w jednej z moich ulubionych knajp. Przyszedł moment
wyczekiwanego spotkania, czyli niedziela...wieczór. Nie zdążyłam
się nawet napić drinka ponieważ wpadła z nieoczekiwaną
wizytą...NARZECZONA!!!!O której zapomniał mi przecież
wspomnieć(taki drobny szczegół z życia faceta). Pamiętacie
amerykański program „Cheaters”? Jeśli nie pamiętacie lub nie
oglądaliście to z pewnością znajdziecie w swoich wyszukiwarkach.
Bo ja dokładnie się czułam jak w tym programie tylko zabrakło
kamery i jeszcze rzeszy przyjaciółek owej NARZECZONEJ. Jedno jest
pewne w tej knajpie mam już mnóstwo „fanów”. Może nawet
wpadną na mojego bloga?;-)
Wracając jednak do tematu. Generalnie
nikt nie chce iść przez życie sam a niestety moje drogie
trzydziestolatki/trzydziestoparolatki „rynek się kurczy”.Jeśli
nie wyszłaś za mąż przed trzydziestką to Twoje szanse na
znalezienie życiowego partnera maleją. Obecnie wg statystyk na
jednego faceta przypadają trzy kobiety(ci to mają szczęście).
Więc moje drogie Panie nie wybrzydzajcie bo macie coraz mniejsze
szanse. Nie wspominając już o tym,że nie posiadamy radaru, który
namierzałby nam tych wolnych lub zajętych z „GPS”em”(czyt.
obrączką, którą mężczyźni zapominają przypadkiem zabrać z
domu albo akurat przed wyjściem w piątkowy wieczór do klubu z
kolegami zgubili).
I oczywiście tutaj moja prośba do
narzeczonych, dziewczyn i innych przypadków. Błagam nie krzyczcie
na nas w miejscu publicznym, bo przecież nie zawsze o wszystkim
wiemy a już zwłaszcza o tym,że nasz „książę na białym
rumaku” za miesiąc się żeni!
Tak na pocieszenie singielki(może to
będzie cenna informacja dla Waszych siostrzenic itp.) za kilka
dobrych lat ma być więcej mężczyzn przypadających na
kobietę...Szkoda tylko,że my się na to nie załapiemy:/
p.s. A do mojej ulubionej knajpy już raczej nie
pójdę chyba,że po operacji plastycznej...buuuu