Najbardziej lubiłam wyprawiać swoje imieniny,które przypadają w listopadzie. O godzinie 16:00 robiło się już ciemno a ja z utęsknieniem wypatrywałam koleżanek i kolegów,którzy zostali zaproszeni otrzymając własnoręcznie przygotowane zaproszenia. W czasie takich imienin/urodzin były tworzone dwie drużyny,które brały udział w konkursach.Były nawet nagrody np.kolorowe ołówki lub gumki. Na kolację fantazyjne kanapki przygotowane przez mamę. Wypasem były hamburgery(z paczki!) lub hot-dogi. Ani razu nie przypominam sobie sytuacji,aby ktoś się pokłócił lub żeby rodzicom przeszkadzał hałas lub pozostawiony bałagan. W późniejszym okresie oczywiście hitem była gra w butelkę. Wtedy można bylo określić kto komu się podoba(Ach te niewinne całusy w policzek).
Z zimowych zabaw pamiętam jeszcze taką,gdzie spotykałam się ze starszą koleżanką Kasią. Naszą ulubioną zabawą było ta "w pociąg(kanapa),z którego porywają nam nasze dzieci-lalki(sic!). Fajnie było mieć starszą koleżankę,która powiedziała mi skąd się biorą dzieci. Z tą wiedzą póżniej brylowałam wsród koleżanek w czasie śniadania na stołówce szkolnej(3 klasa).
Wracając do okresu letniego to uwielbiałam jeździć do moich dziadków i ciotek(tak,w trzypokojowym mieszkaniu znajdowała się 6-osobowa rodzina + pies)kilka dzielnic dalej,aby spotkać się z moją koleżanką Agatą. Gdy nie było z nami innych dzieciaków potrafiłyśmy cały dzień huśtać się wyśpiewując piosenki(nawet miałam śpiewnik stworzony przeze mnie). A gdy pojawiały się inne dzieciaki to spędzaliśmy czas na trzepaku(co to trzepak?- spytałoby się teraz dziecko), graliśmy w dwa ognie,dunie,scyzoryk,chowanego lub podchody ewentualnie w "bazy" na bajorku. Zabawa trwała od rana do wieczora....w czasie wakacji nawet 21:30.
Teraz wszyscy mieszkają w swoich pięknych,strzeżonych apartamentowcach,na których nawet plac zabaw (jedna zjeżdżalnia i mini piaskownica)jest oddzielony płotem. Jedyną przygodą jaką są w stanie przeżyć dzieciaki to ta w czasie gry na play station. Wszędzie chodzi sie z rodzicami lub nianiami w modnych ciuchach a imieniny/urodziny spędza się w McDonaldach lub na placach z piłkami.
Dobrze było być dzieckiem lat 80/90'. Prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz