Pamiętacie taką kasetę "Dyskoteka Pana Jacka"? Z tego co kojarzę korzenie tej kasety znajdziemy w niedzielnym Teleranku i koncertach organizowanych przez Jacka Cygana z udziałem Majki Jeżowskiej czy Krzysztofa Antkowiaka(ach!!!!). Uwielbiałam jak mama mi puszczała tę kasetę. Głośniki nie wyrabiały a ja stałam pod balkonem,śpiewałam i tańczyłam razem z koleżankami. To była wspaniała końcówka lat 80 z perspektywy dziecka.
Wszyscy pewnie pamiętamy baliki z przedszkola,ale te z początku szkoły były juz zupełnie inne. Było w nich coś magicznego zwłaszcza,że impreza była prowadzona przez dj'a. Oczywiście nadal królowały stroje w stylu krakowianki, motylków a wsród chłopaków królowali kowboje.Hitem był strój Batmana. W pamięci utknęły mi zwłaszcza te baliki,które były organizowane w Szkole Tańca "Jawor" w klasach od 1-3. Fajnie było mieć tak cudowną wychowawczynię Panią Wylegalską,która zawsze potrafiła nam zorganizować ciekawe zajęcia.
Kolejnym etapem były już...dyskoteki...w klasach 4-8. Szalony czas! Doskonale pamiętam jak przeżywałyśmy z dziewczynami takie wydarzenie! Bo wtedy to było mega wydarzenie,na którym każdy obowiązkowo musiał się pojawić. Dziewczyny przychodziły w spódniczkach lub legginsach,ale w sumie nie miało to większego znaczenia kto jak wygląda.Najważniejsza była zabawa i kto z kim tańczy...(No dobra w klasach 7-8 zaczęły królować dyskotekowe makijaże(niebieski tusz do rzęs oraz usta obrysowane konturówką i pomalowane błyszczykiem smakowym w rolce Constance Carol czy jakoś tak). ) Szybkie tańce przy akompaniamencie np.Dj-a Bobo tańczyło się zawsze w grupie a gdy została włączona wolna piosenka wszyscy schodzili z parkietu i podpierali ściany lub parapety i czekali...Dziewczyny czekały,aż ktoś je poprosi do tańca a chłopski szarpali się wypychając się wzajemnie w kierunku dziewczyn...przepychanki trwały czasami całą piosenkę więc niektórzy nadal podpierali ściany...Ale byli też tacy,którzy byli odważniejsi i prosili do tańca dziewczyny. "Wolny" zawsze przypominał ten sam schemat:łączenie na wyciagnięcie rąk i przesuwanie się (w miarę) w takt muzyki w kółko....Najlepsze dyskoteki to były jednak te,które wraz z samorządem organizowaliśmy z sąsiednia szkołą w Klubie Osiedlowym "Słońce". A dlaczego najfajniejsze? Ponieważ dla chłopaków były tam nowe obiekty westchnień a dla dziewczyn nowi adoratorzy.
Dyskoteki w tamtych czasach to niewątpliwie było wydarzenie w każdej szkole ponieważ odbywały się zazwyczaj 3-4 razy do roku. Po każdej imprezie dyskutowano, plotkowano...dla wszystkich było to wielkie przeżycie. Często po takich dyskotekach padały pierwsze pytania o "chodzenie" lub szczęściarze mogli poznać smak pierwszego pocałunku. Nie było alkoholu,narkotyków a tym bardziej rozmów o seksie. Sam pocałunek był czymś niezwykłym i smakował jak "Zakazany owoc". Oczywiście "takie rzeczy" działy się poza murami szkoły ponieważ zawsze byliśmy pod bacznym okiem nauczycieli czy też rodziców.
Z perspektywy czasu cieszę się,że nie żyliśmy w dobie telefonów i internetu. Wszystko co się działo zostawało między uczniami i było niesamowicie niewinne. To był całkowicie beztroski czas i cieszę się,że mam tyle pozytywnych wspomnień z tego okresu życia.