niedziela, 27 maja 2012

„Pan Poznański Sknerus”



Pan Sknerus nie zaprosi Ciebie na kawę do kawiarni bo przecież można ją wypić w domu. Do restauracji też nie zaprosi na obiad-”kochanie robisz takie pyszne schabowe”... Sukienki też nowej nie pozwoli kupić-”masz tyle sukienek w szafie. Załóż tę z naszej piątej rocznicy ślubu(która była siedem lat temu). Tu akurat piszę już o takich długotrwałych związkach,ale czyż nie jest tak już w waszych początkowych znajomościach damsko-męskich?
Z ubolewaniem obserwuję po powrocie do Poznania naszych chłopców- sknerusków...A może jestem przewrażliwiona?A może przez te kilka lat mieszkania w Warszawie jednak doświadczyłam czegoś innego? Chyba jednak tak. Przede wszystkim, gdy faceci zabiegali o względy to poza noszeniem na rękach zapraszali do kina i nie trzeba było nawet udawać,że się wyciąga portfel. Tak nauczeni i tak wypada. Nikt mi tutaj nie powie,że w Warszawie są lepsze zarobki bo nie wszyscy zarabiają tam po 10 000...już nie mówiąc o tym,że w większości wszyscy to przyjezdni i płacą za wynajęcie mieszkania. Coś jest w powiedzeniu „poznańska sknera”, bo tutaj nawet faceci nie udają,że płacą tylko za siebie a jak Ty pierwsza za coś zapłacisz to oddadzą Tobie połowę,żeby nie było,że nie są „dżentelmenami”. A najlepsze jest to,że chcą się już umówić na kolejne spotkanie- takie są te nasze „poznańskie sknery”...najlepiej na spacer, bo to nic nie kosztuje...ale na spotkanie z kolegami ma, na motor nowy ma...a może to już egoista a nie Pan Poznański Sknerusek? Tak naprawdę w tym wszystkim nie chodzi o wielkie gesty i nie o to,że jesteśmy materialistkami(bo przecież nie marzymy o pałacach i diamentach;-)),ale o kulturę, której poznańskim skneruskom brakuje...

1 komentarz: